fot. Piotr Porębski/ Metaluna Duży, elegancki apartament na prestiżowym osiedlu na Mokotowie, nowoczesne meble. Kasia pachnąca, ładnie ubrana, na luzie, zaprzeczenie zabieganej matki trzyipółmiesięcznego niemowlęcia. Alikia smacznie śpi na skórzanej kanapie w nosidełku. Obok ułożył się cocker-spaniel Leo. Chwilę później wraca z pracy mąż aktorki, Marcin, i z uśmiechem zabiera się do bawienia dziecka, aby Kasia mogła ze mną swobodnie porozmawiać. Widać, że to bardzo szczęśliwa rodzina. Mają to, czego tak pragnęli.– Dlaczego Alikia? Katarzyna Skrzynecka: To piękne greckie imię. Dźwięcznie i kobieco brzmiące. Od lat kochamy grecką kulturę, przynajmniej dwa razy do roku wypoczywamy w domu na Krecie. Tam właśnie Alikia znalazła swoje imię i życzymy jej, by jej życie było tak słoneczne, jak greckie niebo.– A jak zdrabnia się to imię? Katarzyna Skrzynecka: Lika, Lia, Alisia.– Jest śliczna. Katarzyna Skrzynecka: Najważniejsze, że zdrowa i szczęśliwa.– Alikia to taka Twoja nagroda? Szósta ciąża, wreszcie zakończona sukcesem. Pewnie bałaś się nawet głębiej odetchnąć, żeby jej nie stracić? Katarzyna Skrzynecka: Nie. Przecież każda kobieta, spodziewając się dziecka, w naturalny sposób na siebie uważa. Grałam w teatrze, śpiewałam na koncertach, oczywiście w granicach rozsądku, nie narażając się na fizyczne przemęczenie ani niepotrzebne stresy. Ja generalnie bardzo spokojnie podchodzę do wszystkich problemów życiowych.– Kto Cię nauczył dystansu do życia? Katarzyna Skrzynecka: Wszystkie doświadczenia, jakie się w życiu przeszło, przynoszą ci z czasem uspokojenie i zdystansowanie. Taka dojrzałość to także odporność na różne przeciwności losu. Presja, napinanie się, że coś musisz za wszelką cenę, przynosi często odwrotny skutek. Również w przypadku starania o macierzyństwo: właśnie wtedy organizm kobiety zazwyczaj się blokuje. Marcin Łopucki: Nie ma nic gorszego dla spontaniczności uczuć w związkach niż ciśnienie: „Musimy mieć dziecko!”. Ani kobieta, ani mężczyzna nie lubią być pod presją „produkcji dziecka na zawołanie”.Katarzyna Skrzynecka: Traci się wtedy całą magię związku, naturalną namiętność… Można zaprzepaścić wspaniałe małżeństwo i piękną Łopucki: Dlatego mądrzy partnerzy, pod opieką dobrego lekarza, starają się oczywiście zoptymalizować swoje szanse, ale tak, by w dążeniu do bycia rodzicami nie zapędzić się w niezdrowy klimat „produkowania potomka”.– Dla niektórych kobiet trauma poronienia to blokada emocjonalna na całe życie. Katarzyna Skrzynecka: Ja nigdy się nie poddałam. Przyjmowałam z pokorą kolejne nieudane próby i wiedziałam, że dopóki mój wiek biologiczny i stan zdrowia pozwolą, warto walczyć o swoje szczęście i spełnienie rodzinne. Aż do skutku.– Dla setek kobiet stałaś się pozytywnym symbolem i dałaś im wiarę, że warto walczyć o dziecko, nie poddawać się, nawet po czterdziestce. Katarzyna Skrzynecka: Bardzo mi miło. I bardzo wspieram wiele kobiet w tych dążeniach. Dostaję setki miłych maili na mój profil na Facebooku. Urodziłam zdrową i pogodną córeczkę, mając skończone 40 lat. A ta mała kruszynka daje nam tyle radości, energii i sił witalnych, że promieniejemy oboje, jakby ktoś podał nam supermłodość w zastrzyku!Marcin Łopucki: Żadna medycyna estetyczna nie da człowiekowi takiego turbodoładowania, i wizualnie, i emocjonalnie. Zobacz także: Skrzynecka apeluje do kobiet po ciąży: Nie jesteście dodatkiem do cyca!Jak Katarzyna Skrzynecka przeżyła zwolnienie z "Tańca z gwiazdami"? Czytaj dalej... – Poczęliście Alikię w jakimś pięknym miejscu, pojechaliście gdzieś, by przeżyć cudowne chwile? Katarzyna Skrzynecka: Naprawdę liczysz, że właśnie o tym będziemy teraz rozprawiać na łamach VIVY!? (śmiech). My cały czas staramy się przeżywać ze sobą piękne, ważne i niepowtarzalne chwile. Niezależnie od tego, czy żyje się w luksusach, czy skromnie. Oboje mamy naprawdę wielką pokorę do życia.– No tak, los dał Wam upragnione dziecko, ale zabrał Ci pracę. Coś się traci, ale w zamian wiele się zyskuje? Katarzyna Skrzynecka: A jeśli już przychodzi pech i jak już się ma zawalić – to kilka rzeczy naraz i bez uprzedzenia! Gdy byłam gościem na łamach VIVY! w maju zeszłego roku, byłam w apogeum pracy zawodowej: jubileusz 20-lecia na scenie, nowa płyta „For Tea”, premiera monodramu „Sex, metro i MP3”… – Byłaś już wtedy w drugim miesiącu ciąży i nic mi nie powiedziałaś? Katarzyna Skrzynecka: Zgodnie z moim postanowieniem media dowiedziały się o tym dopiero wtedy, gdy było to już naprawdę mocno widać. Po co wcześniej zapeszać. A kiedy okazało się, że nasze dziecko nareszcie szczęśliwie i bezpiecznie jest już w drodze, w przeciągu miesiąca straciłam dwa miejsca mojej pracy – główne źródła mojego utrzymania. Zatem jeśli spadać z konia, to z wysokiego! (śmiech).– Dziecko w drodze, a Ciebie TVN poinformował o rozwiązaniu współpracy z programem, który prowadziłaś od sześciu lat? Można się załamać! Katarzyna Skrzynecka: A trzy tygodnie później świetnie prosperujący teatr Bajka, w którym grałam najwięcej swoich przedstawień, zamknięto i zawieszono łańcuch z kłódką. Bez słowa wyjaśnienia. Aktorom i pracownikom nie wypłacano zaległych pensji od wielu miesięcy. I tak zostaliśmy jak te łosie.– TVN nie zaproponował Ci żadnego innego programu w zamian za „Taniec z gwiazdami”? Katarzyna Skrzynecka: Nie.– A czy ktoś z produkcji programu lub ze stacji TVN przesłał Ci chociaż kwiaty lub życzenia z okazji urodzenia córeczki? Katarzyna Skrzynecka: Nie. – Takie są współczesne realia pracy w wielu ogromnych korporacjach? Katarzyna Skrzynecka: Nikt ci nie obiecuje, że będziesz dożywotnio piastować prestiżowe stanowisko w topowym show i świetnie za to zarabiać… Korporacje potrzebują zmian i odnawiania wizerunku programów. Kiedyś każda taka praca się skończy i trzeba znaleźć na siebie inny pomysł. Zachowałam jak najmilsze wspomnienia współpracy ze świetną ekipą „Tańca…”, a z TVN nadal współpracuję w innych audycjach.– Tylko że trudno jest znaleźć pracę kobiecie w ciąży… Katarzyna Skrzynecka: Oficjalnie mówi się, że przed kobietami w ciąży pracodawcy nie powinni zamykać drzwi, ale jednak często się je zamyka.– To musiało Cię kosztować nieprzespane noce… Jak sobie poradziliście? Marcin Łopucki: Żadne z nas na szczęście nigdy nie miało skłonności do życia ponad stan i niepotrzebnego snobizmu. Zawsze trzeba umieć racjonalnie gospodarować, czasem żyć lepiej, a czasem skromniej, uważać na każdy macierzyństwo jest dla Katarzyny Skrzyneckiej lekiem na wszystkie porażki? Czytaj dalej... – No nie mów, że macie jakieś długi! Katarzyna Skrzynecka: Długi może nie, ale debet zdarza się, że i owszem… Dziewięć miesięcy braku płynności w pracy to w kosztownej Warszawie dość długo, jak na życie z oszczędności… Na szczęście nigdy nie miałam w zwyczaju kupować sobie snobistycznych torebek za 12 tysięcy… Marcin Łopucki: Kasia często z humorem cytuje pewnego pana portiera pilnującego sali wynajętej na próby do teatru: „O! Następna gwiazda-srazda! Takie to po miliony zarabiają!”.Katarzyna Skrzynecka: Gdy wysiadło mi auto, jakoś nie popędziłam do salonu lekką ręką kupić sobie nowe, tylko „gwiazda-srazda” grzecznie wskoczyła w sportową kurteczkę i z plecaczkiem na ramieniu pomyka metrem. Korona mi z głowy nie spadnie.– Życie nie zawsze Was rozpieszcza. Może nie warto było poświęcać się pracy całkowicie? Marcin Łopucki: Zawirowania zawodowe mogą nami targać wte i wewte, ale spełniona rodzina zawsze będzie bezpieczną przystanią, w której każdy z nas znajduje ukojenie – szczególnie dziecko.– Nie boicie się, że po tym wywiadzie znowu będziecie krytykowani przez Karolinę Korwin-Piotrowską w jednym z programów i w Internecie? Kasia jest jej ulubioną bohaterką. Marcin Łopucki: Nie oglądamy takich programików. Tyle jest poważniejszych programów na odpowiednim poziomie i z klasą. A kpienie sobie z wielu naszych kolegów – osób medialnych, nazywając ich „celebrytami”, jednocześnie lansując się jako „celebrytka” właśnie w gloryfikującym blichtr show „Top Model” – to prawdziwe wyżyny hipokryzji. Może pora, by zajęła się swoim własnym życiem? My nie komentujemy jej wyborów życiowych, bo nas to nie interesuje, niech i ona nie komentuje Skrzynecka: Akurat Karolina od lat wykorzystuje fakt, że kompletnie ją ignoruję i lekceważę jej żenujące próby wyszydzania i zniesławiania mnie – lub nas – na łamach mediów. Takie osoby określam jako „ciężko chore na nienawiść do ludzi”. Ten zalew jadu na umysł musi chyba strasznie boleć. Rozmaici ujadacze niech tam sobie brzęczą, co chcą, a my jesteśmy zajęci śpiewaniem „turli-laj, turli-laj” i zabawą w noski. To o wiele ciekawsze (śmiech). Na razie niech świat naszego dziecka pozostanie taki bajkowy, a gdy będzie starsze, pewnie uratuje je, tak jak nas, poczucie humoru.– Czy Lika jest zawsze taka spokojna i pogodna jak teraz? Anioł nie dziecko. Marcin Łopucki: Żadne z nas nie jest furiatem ani histerykiem, więc nie ma po kim być Skrzynecka: Dla dziecka budujesz trochę piękniejszy świat. Tęczowy i beztroski. My sami otwieramy w sobie wspomnienia i uczuciowość naszego dzieciństwa, stajemy się na chwilę też trochę dziecięcy, marząc, że świat jest piękny, a ludzie szlachetni i kochani… – Macierzyństwo daje znieczulenie, jest lekiem na wszystkie porażki? Marcin Łopucki: Dziś ludzie, ciężko pracując na swoją karierę, boją się zakładać rodziny, rodzić dzieci… A gdzie tu porównać komfort współczesnego życia – udogodnienia, pieluszki i chusteczki jednorazowe, zupki, słoiczki, zabawki z kojącym dziecko dźwiękiem i setki innych cudownych wynalazków – z czasami, kiedy nasi rodzice wychowywali nas, piorąc i prasując setki pieluszek Skrzynecka: Nie zmieniło się tylko jedno – miłość i czuła troska rodziców. Przytulanie, kizianie, lulanie, nucenie kołysanek…Jakim ojcem jest Marcin Łopucki? Czytaj dalej... – Marcin, w listopadzie odwołałeś swój start w Mistrzostwach Świata Fitness. Dwukrotny wicemistrz świata, byłeś faworytem do walki o złoto… Marcin Łopucki: Wycofałem się tydzień przed mistrzostwami. Zmagałbym się sportowo gdzieś na świecie, a umysłem i tak byłbym w domu. W zawodach mogę startować jeszcze wiele lat, a nasza córka przychodziła na świat tylko raz w życiu!– Czy coś Was zaskoczyło, kiedy już zostaliście rodzicami? Katarzyna Skrzynecka: Mnie najbardziej zaskoczyło to, jak pięknie, w ciągu dosłownie jednego dnia, włącza ci się prawidłowo cały twój instynkt pielęgnacji dziecka. Jak szybko się wszystkiego uczysz: kąpać, przewijać, karmić, nie spać, co chwilę wstawać w nocy… Bałam się, że będę miała dwie lewe ręce do dziecka. A dziś jestem przy niej 24 godziny na dobę i tak sprawnie sobie radzę, jakbym była „ekspertem” w kwestii „obsługi dziecka”. Radość bycia z tym maleństwem niweluje nieprzespane noce, Łopucki: Dla nas każda chwila spędzona z nią jest bezcenna i nic innego nie liczy się tak mocno! Cieszymy oczy i serce widokiem jej uśmiechniętej buźki, otaczając ją tym, co dla nas zawsze było i będzie najpiękniejsze: przytulaniem, ciepłem, wzajemną czułością i dotykiem. Zmysł dotyku to jeden z pierwszych, jaki kształtuje świadomość dziecka, a przytulanie go to najpiękniejsze chwile w życiu. Katarzyna Skrzynecka: W naszej rodzinie nawet pies nauczony jest okazywać swoją czułość. Gdy całujemy i tulimy dziecko, on też przychodzi ją przytulić. Przez dziewięć lat był tu jedynakiem, więc dzisiaj nie może poczuć się Łopucki: W tym domu nawet pies się uśmiecha. – A ja nie mogę wyjść z podziwu nad tym, jak Marcin fantastycznie się z Waszą córką bawi, jak do niej przemawia. Katarzyna Skrzynecka: Bogu dzięki, Marcin jest takim tatą i mężem, który włącza się we wszystkie obowiązki Łopucki: Mężczyźni często rozdzielają świat na męski i damski, że to niby kobieta powinna zajmować się dzieckiem, kuchnią i sprzątaniem, a mężczyzna – pracą zawodową. My obowiązkami się dzielimy. – Marcin wychował już wcześniej dwoje swoich dzieci, więc wiedział, jak to jest. Ale Ty, Kasiu – nie. Czy Twój instynkt macierzyński był tak silny, że z tęsknotą zachwycałaś się cudzymi dziećmi? Katarzyna Skrzynecka: Nie byłam typem kobiety, która kocha wszystkie dzieci, nie zaglądałam do wózków, nie niuniałam do niemowląt moich koleżanek. Zawsze do dzieci miałam duży dystans, choć i sympatię. Ale nie miałam potrzeby bliskości z nimi. Ani tej cierpliwości, z jaką należy dziecko traktować. W głębi duszy wiedziałam jednak, że jeśli pojawi się na świecie moje własne dziecko, będę na pewno dobrą matką i odnajdę w sobie powołanie. I wiesz, co? Mój instynkt macierzyński otworzył się teraz również na inne dzieci. Patrzę na nie zupełnie Kasia i Marcin rozpieszczają swoją córeczkę? Czytaj dalej... – Nie za wcześnie jednak wróciłaś do pracy? Podobno już grasz w teatrze. I przyjęłaś propozycje nowych programów w Polsat Café? Tak bardzo potrzebujecie pieniędzy? Katarzyna Skrzynecka: W wolnym zawodzie nie masz, niestety, tego komfortu, by zostać sobie z dzidzią na urlopie sześć miesięcy, a pieniążki płyną na twoje konto… Artysta jeśli nie przyjedzie, nie stanie na scenie i nie zagra, to nie zarobi na chleb. Wracam więc pomalutku do pracy: gram w teatrze Kamienica w spektaklu „I tak cię kocham”. Wracam również do grania koncertów. Późną wiosną rozpoczniemy zapewne pracę nad nowym premierowym spektaklem musicalowym… Perspektywy zatem optymistyczne.– Poza tym świetnie wyglądasz. Bardzo dbasz o siebie? Katarzyna Skrzynecka: Po urodzeniu dziecka nie zapomnij, że nie jesteś tylko „zaniedbanym dodatkiem do cyca”. Mąż nie może oglądać cię wyłącznie w szlafroku zaplutym mlekiem czy dresie. Jesteś matką, ale JESTEŚ NADAL ŻONĄ!!! Wiele kobiet o tym zapomina. Ja czasem zdążę pomalować sobie tylko jedno oko, a drugiego już nie, bo trzeba bawić dziecko. Ale nic się nie stanie, kiedy pomaluję je za cztery godziny.– W każdej sytuacji ratuje Was poczucie humoru? Marcin Łopucki: Doceniamy wszystko, co mamy. Życie nas zahartowało. Dziś mieszkamy w ładnym apartamencie, ale gdyby się okazało, że trzeba go sprzedać i przeprowadzić się do małego mieszkania – też bylibyśmy szczęśliwi, będąc razem.– Do małego mieszkanka…? No, nie wiem. Katarzyna Skrzynecka: Ale ja wiem i Marcin wie.– Ludzie Was lubią za to, że jesteście tacy normalni. A pozostać normalnym w dzisiejszym show-biznesie to komplement. Marcin Łopucki: Możemy służyć za przykład, jak można ciepło, miło i fajnie żyć, nie dając się zwariować.– Rozpieszczacie Waszą córkę jak małą królewnę, ubieracie w markowe niemowlęce sukieneczki? Katarzyna Skrzynecka: Ubieramy ją w normalnych sklepach. Dzisiaj ludzie łatwo popadają w amok snobizmu i pustego blichtru. Na premierze spektaklu czy filmu zaczepia mnie dziennikarka, nie pytając o wrażenia, tylko w jakiego projektanta jestem ubrana!!!Marcin Łopucki: Nigdzie potem nie przeczytamy, jaki to był spektakl, tylko kto przyszedł, w co był ubrany i za ile. Na pewno będziemy naszą Likę uczyć dystansu do takiej Skrzynecka: W królewnę możemy się czasem pobawić, ale później rozsądnie wrócimy na ziemię. Rozmawiała Krystyna Pytlakowska Zdjęcia Piotr Porębski/ Metaluna Stylizacja Jola Czaja Asystentka Brygida Kubiś Makijaż Ania Pyzowska Fryzury Ola Zawadzka/Atelier Ruby Blue Manikiur Beata Bogucka/Spirit Spa Scenografia Piotr Czaja Produkcja Ela Czaja Za pomoc w realizacji sesji redakcja dziękuje producentowi mebelków dziecięcych Drewnostyl (Pinio), Rudniki 5, tel./fax: (61) 4477003, email: info@ oraz sieci sklepów Lullaby, ul. Krucza 17, tel.: (22) 6287540, e-mail: ewa@ ul. Grzybowska 2/5 w Warszawie oraz ul. Sławkowska 9, Kraków.